Wilhelm Wolter, student filozofii w Monachium,
ur. 28. maja 1895 w Kladow (Meklemburgia),
poległ 16 kawietnia 1915 pod Vouziers (Francja)
Pod Vouziers, kwiecień 1915.
Na zewnątrz, słychać strzały przez cała noc. Z naszych obserwacji wynika, że zbliża się kolejna "burza". Już dawno pogodziłem się ze wszystkimi możliwościami. Zawsze mówi się, że młodym łatwiej umierać niż starszym- ojcom i innym. Nie sądzę- bo taka osoba rozwiąże zadanie swojego życia, jeśli w ogóle poczuje w sobie misję. Przynajmniej w większości i w jego "dziełach", bez względu na to, jakie są. W jego dzieciach zawsze będzie "Jego" część, dzięki której będzie dalej "żył". Więc nie musi umierać dla ważnej sprawy. Ja też czuję w sobie zadanie. Wierzę, że mam coś do powiedzenia ludziom i chciałbym im zwrócić bogate skarby, które Bóg włożył w moje serce i które często drżały we mnie z głębokiego szczęścia. Ale nie mam czasu, żeby napisać takie słowa. Tak się nie stanie i nawet jeśli dobroć Boga zawsze będzie tworzyła równowagę, dopełnienie i wypełnienie ukończenia - i to musi być pociechą. Piękno takiej wysokości jest z pewnością nieśmiertelne, tchnienie wieczności, który sam siebie przewiduje odchodzi i nie kończy się śmiercią.
Kwiecień 1915.
"Na brzegach Oise"
Leżę sennie na trawie
smukły nos mojego czarnego konia
miękko wtula się w moją dłoń;
Piankowe fale, obłoki chmur
nosi moje tęskne marzenia
daleko do odległych drogich przestrzeni:
Do domu na plaży nad Morzem Bałtyckim!
Serce nie opłakuje wiele i nie rozmyśla,
szybko i spokojnie minęło;
posłuchaj harfy pokoju w środku,
która wibruje wiecznym pięknem,
po prostu nie narzekaj dużo, nie wahaj się,
wkrótce zniszczą ich grę,
zanim zdążyłem powiedzieć jej blask
jeśli moje serce też pęknie ...
Piękno, które brzmi tak wiecznie
żadna śmierć nie powinna się roztrzaskać,
Nie torturuj i nie gryź grobu,
Chcę nieść do gwiazd
gdzie jego źródło brzmi wiecznie,
i w nowych dniach stworzenia
nawet moja wola jest spełniona.