Na początku XX wieku armia Cesarstwa Niemiec przechodziła gruntowną reformę, której celem było dostosowanie do nowego pola walki. Nowoczesna wojna oparta na sile broni maszynowej oraz artylerii, wymuszała wprowadzenie nowych wzorów umundurowania i wyposażenia. W praktyce zmiany okazały się bardzo trudne, wymagały wiele kompromisów, a co za tym idzie, wchodziły mozolnie. Według nowych wymagań pola walki, piechur miał dysponować amunicją karabinową w liczbie 120-150 sztuk. Jak na pięciostrzałowe karabiny to bardzo dużo, zważywszy, że trzon armii stanowił żołnierz z poboru. Jednakże według starego porzekadła "tam gdzie kończy się logika, tam zaczyna wojsko", rozkazem Kaisera z 22 grudnia 1909 roku wprowadzono nowy wzór żołnierskich ładownic. Patronentasche (niem.) M1909 były trójkomorowe z dodatkową przegródką w każdej komorze (przynitowany paseczek). Do każdej komory wchodziło 30 sztuk nabojów, po 5 w jednej łódce. Wymiary ładownicy to ok. 8 cm wysokości, 6 cm grubości oraz ok. 17 cm szerokości (5cm szerokości każdej komory). Ponieważ w armii niemieckiej karabiny piechoty miały ujednoliconą amunicję, wszystkie ładownice były dostosowane do kalibru 7,92 x 57. Pełna ładownica ważyła ok. 740 g. co przy parze daje niemal półtorej kilograma obciążenia na pasie żołnierza. W zamian, ładownice były dosyć wygodne w użytkowaniu, na przykład żołnierz mógł w nich wygodnie strzelać z pozycji leżącej. Dodatkowo rozwiązanie komorowe pozwalało na swobodne wyjmowanie i uzupełnianie amunicji. Z tyłu, każda ładownica miała przyszyte metalowe (przeważnie mosiężne) oczko, do zaczepienia szelek od tornistra lub paska chlebaka (bojowo). Takie rozwiązanie znacznie odciążało wagę ładownic.
Do wybuchu 1 wojny światowej, wszystkie ładownice M1909 były fabrycznie wykonane z naturalnej, groszkowanej i niebarwionej skóry. Konserwacja była obowiązkiem każdego żołnierza, gdyż podobnie jak inne skórzane elementy wyposażenia, w warunkach polowych łatwo ulegały niszczeniu.
Produkcjach ładownic 1909 obywała się na terenie całych Niemiec, przez co liczbę producentów można obecnie liczyć w dziesiątkach.
Wojenne trudności produkcyjne spowodowały, że od 1915 roku, ten model ładownic zaczęto produkować z zastępczych materiałów jak na przykład prasowany karton. Dodatkowo, pewną część produkcji stanowiły ładownice z czernionej skóry.
Z kilku ciekawostek warto nadmienić, że odbiorcą tego modelu ładownic były wszystkie pułki i bataliony piechoty armii Cesarstwa Niemiec oraz marynarka wojenna. Inne formacje, jak na przykład kawaleria, artyleria lub pionierzy posiadali inne modele (przeważnie indywidualne). Patronentasche M1909 bardzo rzadko pojawiają się na fotografiach żołnierzy z okresu szkolenia unitarnego. Wydaje się, że ten model ładownic traktowano jako "bojowy", co może świadczy o ich deficytowej wartości. Po zakończeniu 1 wojny światowej ładownice M1909 nie zniknęły z wyposażenia armii niemieckiej i używano ich jeszcze podczas kampanii w Polsce, a nawet formacjach obrony terytorialnej w 1945 roku. Co ciekawe, te ładownice były również regulaminowymi Wojska Polskiego, aż do wybuchu 2 wojny światowej.
Jak wspominałem powyżej, ładownice w mojej kolekcji są z 1915 roku (produkcja CHIGRAF, LEIPZIG) oraz 1916 (produkcja SPANDAU, producent trudny do odczytania). Po za tym posiadają również sygnatury pułkowe co dodatkowo podwyższa ich wartość kolekcjonerską.
Ogólny stan ładownic jest bardzo dobry, są kompletne i nie posiadają uszkodzeń. Ze względu na wykorzystywanie ich do celów rekonstrukcyjnych, ładownice poddałem konserwacji naturalnym woskiem.
Obecna cena rynkowa to ok. 700 - 1000 zł.