Paul Krebs, student architektury w Danzig (Gdańsku)

Paul Krebs, student architektury w Danzig (Gdańsku)

urodzony 9 października 1894 roku w Diβdorf,

poległ 21 listopada 1914 roku pod Lodz (Łodzią).

 

"Oels (pol. Oleśnica), koniec października 1914 r.

Piszę te wersety przed moim długo oczekiwanym powrotem na terytorium wroga. Jeśli Bóg tak zechce, powinni przynieść ci moje ostatnie pozdrowienia po mojej śmierci, które powinny być mówiącym wspomnieniem.

    Wiesz co, potężnie mnie pchnęło, bym wstąpił do wojska. To nie była ambicja;

Moja siła i zwinność nie są na tyle duże, że mogę liczyć na specjalne laury.

Nie było to pragnienie przygody, bo do tej pory czułem się tak szczęśliwy w swojej egzystencji, że ledwie mogłem się poprawić, a doświadczenie ostatnich lat nauczyło mnie, że spełnienie najdoskonalszych życzeń, tęsknota za zdobyciem świat i ludzie, aby zobaczyć i cieszyć się pięknymi rzeczami, ma bezwartościowy i dewaluujący wpływ na ludzi, jeśli serce nie staje się mocne.

Tak więc moja decyzja, aby się na to zgodzić w każdych okolicznościach, odgrywa ogromną rolę w walce o niewzruszoność mojego serca.

To, co mnie wypędziło, to płonąca męskość (prawie chcę powiedzieć: iskra męskości, bo niestety zawsze byłem niechlujnym facetem).

Odkąd stało się dla mnie jasne w sylwestra 1913 r., że Zbawiciel daje tym, którzy go przyjmują, siłę, by stać się dziećmi Bożymi (Jan I, 17, stał się dla mnie najcenniejszym słowem w Biblii), przynajmniej ufałem zwycięstwu i dla niego chciałem zwyciężać.

 Ale nadal tak wiele mi brakuje do właściwej, szlachetnej męskości.

I dziękuję Panu za tę tęsknotę za tym, czego brakuje, zwłaszcza w potrzebie w ojczyźnie, więc nie będzie mi trudno się pożegnać.

Ponieważ oprócz wysokiego celu, wolności ojczyzny, jest dla mnie także wolność samego siebie.

Dlatego rozczarowanie każdym odkładaniem marszu przeważa nad radością z niedzielnych wizyt.

Jakże się cieszę, kiedy mogę Cię ciągle widzieć.

Jakżeście, drodzy rodzice i rodzeństwo, nie szczędzili pieniędzy, czasu i wysiłku.

Ponieważ nie mogę wam teraz dziękować, to chcę służyć ojczyźnie z podwójną lojalnością i pomóc chronić was i naszą kochaną ojczyznę.

Dziękuję również naszemu wiernemu Ojcu Niebieskiemu za to, że dał mi tyle radości i szczęścia przez cały czas mojego życia, zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku tygodni.

Nigdy nie mogłem zasmakować powagi życia.

Moi przyjaciele zazdroszczą mi młodości i domu moich rodziców.

Oddałem część tego cennego kapitału, a innym pozwoliłem zajrzeć do domu moich rodziców.

W rezultacie wielu stało się szczęśliwszych i szczęśliwszych.

Jeśli spojrzę teraz śmierci w twarz, otrzymam ją ponownie i oddam Panu wszystkich światów z uśmiechniętą twarzą i radosnymi podziękowaniami.

Wielu zrozumie teraz, jak cenną własnością jest czysta młodzież.

Byliśmy z nią głównie krótkowzroczni. Ostatnimi ruchami słabej siły chcę wesprzeć walkę i powstrzymać chwiejnych od przepaści. Ale kim ja jestem? Tylko Jezus może to zrobić, może prowadzić każdego, tak jak mnie prowadził. Ma zasłużonych i niesie tych, którzy mu ufają. Zwycięstwa wygrywa się tylko w nim i przez niego.

Zwycięski bieg. Czas nakazuje działać, a nie opłakiwać. I wiesz, że jestem szczęśliwy i niczego mi nie brakuje. Po tym czasie Zbawiciel zapewnia nam szczęśliwe ponowne spotkanie..."

Artur Student
tel. 606-267-397, biuro@ashistorii.pl