Benno Ziegler, student medycyny z Freiburga.
ur. 29. maja 1892 roku w Űberlingen,
poległ 8. października 1914 roku w Annay (obok Lens, Francja)
Z frontu, 14 września 1914 roku:
Niech tylko ręka Boga, która tak łaskawie przeprowadziła mnie przez wszystkie niebezpieczeństwa i trudności jako grzesznika, spocznie nade mną w przyszłości -
a nie omieszkam być mężczyzną, kiedy wrócę do domu.
Mam na to nadzieję bardziej niż kiedykolwiek -
wydaje się, że doszło do punktu kulminacyjnego okropności wojny.
O Boże!
Były to często godziny, kiedy okrutna śmierć zbierała straszne żniwo na prawo i lewo,
kiedy widziałeś, jak upadasz -
do przodu na twarz - nie wiesz od razu -
drżącą ręką obracasz zakrwawioną twarz -
O Boże!
To ty, dlaczego ty też!
A jak często to się zdarzało!
W takich chwilach miałem tylko jeden obraz w oku:
widziałem Cię, mój drogi, poczciwy Ojcze, jak błogosławiłeś mnie za głowę -
to było na twoim łóżku rano, kiedy myślałem, że muszę iść - i Bóg prosił o litość dla mnie.
Ojcze!
Twoje błogosławieństwo mi pomogło!
To on uczynił mnie silniejszym, silniejszym niż wszyscy moi towarzysze,
bo bywały godziny, kiedy mogłem dać im odwagę i pocieszenie,
ja, słaby, - miałem takiego dobrego towarzysza, głównego nauczyciela z Landecka, który ruszył do boju pierwszego dnia po wyjściu ze szpitala, by walczyć.
Jako Gefreiter (starszy szeregowy) po raz pierwszy pozwolono mu poprowadzić pół plutonu (Halfzug) i był z tego bardzo dumny.
Za mną podąża druga połowa plutonu.
Zawsze do przodu!
”Zawołał głośno,„ nie tak jak wcześniej! ”
I odłamek już odłamał mu nogę.
Leżał na boku przez cztery godziny i był bliski wykrwawienia się na śmierć -
pociski piechoty wroga delikatnie strzelały za krawędzi lasu w naszą osłonę.
Chciałem wydostać się z bezpiecznej pozycji, by sprowadzić biednego rannego.
Ośmielam się.
Ten, który go znalazł, poszedł z nami i w płaszczu żołnierskim zanieśliśmy go w bezpieczne miejsce.
Przykryłem go kocem i tamtej nocy jeszcze, nasza czwórka zabrała go do szpitala w dwie godziny.
W ramach podziękowania dał mi ładną koszulę i swoją fajkę. Biedak!
Prawdopodobnie trzeba amputować nogę po kolano -
to indywidualne doświadczenia, które robią na tobie większe wrażenie niż walka z całym francuskim korpusem armii.